Autor Wiadomość
Antoni Gołubiew
PostWysłany: Nie 23:40, 18 Mar 2007    Temat postu: Pyta Pytka?

Czołem Druhu, jak tam sprawy piastowe? słyszałem że ściągasz do L.? skrabnij na mejl!
Antoś G.
Marta
PostWysłany: Śro 15:46, 28 Lut 2007    Temat postu:

i co dalej - bo sie wkręciłam:)???
eM Ka
PostWysłany: Śro 15:14, 21 Lut 2007    Temat postu:

W poprzednich odcinkach: Zagubiony we wszechświecie Marcin zajmuje się drobiazgami przez co zatraca coraz bardziej sens egzystencji…rozproszony i sponiewierany postanawia odmienić taki stan rzeczy- rzuca palenie, skupia się na tym co najważniejsze, podejmuje decyzję że jak najszybciej powinien się zakochać…O jego perypetiach czytajcie na forum Starego Kina…

…z rozkoszą zapisałem się do klubu adoratorów pewnej uroczej panny. Klubu bardzo ekskluzywnego i tak elitarnego że wszystkie te „Rotary Club-y” i loże masońskie to pikuś.
Rozmowę kwalifikacyjną wyznaczono mi na 20 lutego b.r. Początkowo ucieszyłem się jak małe dziecko – później dopadły mnie wątpliwości: że się nie nadaję, że tu i ówdzie brakuje mi tego i owego, że jestem za chudy, że jestem za brzydki, nie dość inteligentny…rejterada nie wchodziła w grę, ponieważ nie mógł bym później spojrzeć na siebie w lustrze…
Spokojny byłem tylko o wynik testów sprawnościowych- z WF-u na wszystkich możliwych świadectwach- piątka. W bieganiu- wyniki zbliżone do czasów osiąganych przez radzieckich sportowców na uniwersjadzie w Moskwie w 1982 roku. W pływaniu – żabka, motylek i kraul na najwyższym poziomie…acha! I perełka: rekord podstawówki w rzucaniu piłką lekarską…
Spodziewałem się zadań typu: dźwiganie plecaka pełnego książek, przenoszenie dziewczęcia przez kałuże, błoto i strumyki, szarpanina z namolnymi pijaczkami, torowanie drogi w tłumie, pchanie wózka z zakupami. Czułem się w tym mocny i co zrozumiałe- pewny siebie…
Gorzej w części teoretycznej…
Miałem cicha nadzieję że egzamin nie będzie z zakresu nauk ścisłych, chemii, prac ręcznych, rachunkowości, podstaw ekonomii…Panika!!! W miarę pewnie czułem się tylko w czterech dziedzinach: literatura, historia, muzyka i sztuka…ale…
Jeśli zapyta o „Nad Niemnem” – leżę
Przywileje szlacheckie- leżę
Wielcy kompozytorzy- potykam się i lecę na mordę
Rosyjska ikonografia- nie ma co zbierać
…a tu czas goni i terminy naglą!!!
***
Dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół jakoś przetrwałem trudny okres przygotowań do rozmowy kwalifikacyjnej. Dziękuję więc w przypadkowej kolejności:
Krzysiowi: za korepetycje z historii teatru i podstawowych zadań aktorskich
Alkowi: za skrypty z historii i języki obce
Grześkowi, Maćkowi, Łukaszowi, Lesiowi : za błyskawiczny kurs wiedzy o muzyce
Iwonie: za przygotowanie mentalne i obszerną analizę zagadnień z psychologii
Pawłowi: za podstawy marketingu
Ciachowi : za duchowość, filozofię i teologię
Adasiowi i Reyowi: za kurs fotografii i aparat
Arturowi: za kurs politologii
Guzowi: za archetypy postaw
Siostrze i Bratu: za wyznaczenie paradygmatów
Babci: za poezję i prozę
Piotruniowi za networking i merkantylizm
Tadziowi Dąbrowskiemu : za przeciwwagę

***
…i przyszedł termin rozmowy kwalifikacyjnej. 20 lutego b.r. godzina 10.30. -3 stopnie C, wilgotność powietrza w normie, ciśnienie 893 HP, ciśnienie mojej krwi 220/110 temperatura ciała 40 stopni C…
***
…przyszła sama. Jej zamszowa kurteczka i śliczny czarny sweterek uroczo kolidowały z moja wyświechtaną kurtką. Księżniczka i kloszard…co za dysonans!!!
Ona jak modelka Velasqueza , ja żywcem wycięty z obrazów Delacroix portretujących nędzę Paryża…ona bohaterka z Cartazara , ja w najlepszym wypadku wzięty z Tortilla Flat albo jeszcze lepiej z przygód Hucka Finna…
I Co?
Ciekawi pewnie jesteście tego momentu gdy w chłodzie zimowego przedpołudnia , na „Placu Dzieci z Pahiatua” w uroczym towarzystwie sypiących się kamieniczek- RODZI SIĘ POEZJA…

W następnym odcinku: Jak dzieci z Pahiatua stawiały opór najeźdźcy. Co było w tajemniczym pudełku. Tajemnice „zaułka Hartwigów” . Historia pierścionka z czerwonym oczkiem. Po co nam poezja. Rozstrzygnięcie rozmowy kwalifikacyjnej…
Lady Nottow
PostWysłany: Pią 11:34, 16 Lut 2007    Temat postu:

cóż panie Wokalista... piosenka jest rewelacyjna, nie da się ukryć... a co do pierwszego wpisu... musi pan mi uwierzyć na słowo... doskonale wiem co, Ba! KOGO pan miał na myśli... Smile
eM Ka
PostWysłany: Czw 14:01, 01 Lut 2007    Temat postu:

BYĆ TYM ZLYM Smile

Cyniczny Tadzio zawsze robi to co chcial
od malego papierosy ćmil
i zawsze kiedy dobry chumor mial
glosno sie smial i ze swiata sobie drwil
- Ja jestem zly- mówil - ludzie mi wybaczą
samarytanin żaden ze mnie wiem!
Bo ja sie smieje, kiedy inni placzą
juz taki jestem inie zmienię się...

ref: byz tym zlym !!!byc tym zlym!!!
ach jak dobrze czasem w życiu byc tym zlym!!!

By osiągnąć zamierzone w życiu cele
nie od dziś maly Krzyś robi wszystko
-prze do przodu a trup sie gęsto ściele
Krzyś zamierzonych celów jest juz blisko
I choc czasem samotnośc mu doskwiera
Krzyś nie martwi się tym, no bo przecież
sam w sobie znalazl przyjaciela
najlepszego jak wiadomo na swiecie...

ref: byz tym zlym !!!byc tym zlym!!!
ach jak dobrze czasem w życiu byc tym zlym!!!

Maly Wlodek ten diabelski samorodek
już od dziecka niewiele byl wart
wziąl raz lalę i urwal jej glowę...
taki byl z niego frant...
niewiele zmienil się przez lata maly Wlodek
lubil bawić się lalkami i stąd:
lamal Wlodek serca wielu kobiet
i kody do ich bankowych kont

ref: byz tym zlym !!!byc tym zlym!!!
ach jak dobrze czasem w życiu byc tym zlym!!!

mala Ania miala serce na dloni
i nad kazdym pochylala się....
i co rusz lgnęlo do niej
stado wynędznialych glodnych hien...
i gdy pijawki wyssaly z Ani krew
a hieny zabraly jej juz wszystko
zlapal Anie zrozumialy nerw...
i zostala Ania skrajna egoistką....

ref: byz tym zlym !!!byc tym zlym!!!
ach jak dobrze czasem w życiu byc tym zlym!!!
eM Ka
PostWysłany: Śro 14:27, 24 Sty 2007    Temat postu: DZIENNICZEK PANICZNY

…jedno kliknięcie przeniosło go w świat, jakiego nie znał…w świat piękna…
- Więc jak to było? – zapytał dziennikarzyna poczytnego pisma dla nastolatek- Niech pan opowie nie pomijając przy tym całej pikanterii…
***
…na początku był worek suszonych śliwek…znaleziony, właściwie podkradziony z najbardziej ukrytego zaułka kredensu babci…worek suszonych śliwek i laptop…
Przestrzeń nie miała początku i końca…jej pozorne zamknięcie w kwadracie kuchni było ułudą…
Szukałem przypadku…znalazłem jedną jedyną- wystawioną jak na widelcu- Nimfę…
Czy może być coś przyjemniejszego od …meta-inteligentnej , niezwykle urodziwej i słodko bezczelnej nastolatki?? Chyba tylko możliwość podpatrywania Pana Boga…
Pierwsze spotkanie sprawiło, że zmiękły mi nogi…po raz pierwszy w życiu poczułem to ukłucie…ktoś wrzucił do ogniska kamień mojego serca…poczułem iskierkę ciepła…promieniującą na całe ciało w środku paskudnej zimy…
MIŁOŚĆ…
Nie tylko do niej…do całego świata…
…to nie był przypadek, że nagle z dzikiego wilka zamieniłem się w sympatycznego francuskiego pieska…
Wróciły mi zmysły !!! Niezręcznie o tym pisać – zważywszy że zwykle w takich sytuacjach zmysły się traci – ale...
Smak- słodycz jej ust porównać można tylko ze smakiem dzikich poziomek...
Dotyk- nawet chińczycy nie wymyślili nigdy tkaniny, której faktura równać by się mogła z delikatnością jej skóry...
Zapach- Jasminum w najczystszej postaci…
Wzrok- w każdym ruchu , w każdym geście…dosięga absolutu…zmieniając formę po tysiąckroć…od niewinnej dziewczynki po wampa
Słuch- rzucam się w nocy w łóżku jak ryba bez wody…tępo wpatrzony w aparat telefoniczny by usłyszeć ezoteryczne- cześć słonko…
…i ten najważniejszy szósty zmysł…którego nie śmiem…nie potrafię nazwać…
***
I co dalej? – dziennikarzyna poczytnego pisma dla nastolatek drążył temat uparcie…
***
Mam poczucie przestrzeni…niczym najlepsi architekci XX wieku- Kenzo,Takada, Le Corbusier....
W jakich wnętrzach ją widzę…?
Czerń…biel…delikatny połysk metalu…siedzenie pasażera Lexusa…apartamentowiec w samym sercu Nowego Yorku…Most Karola…Mont Martre.. francuska Riwiera…
***
-Dasz radę?
***
-Dam…
_________________

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group